poniedziałek, 7 sierpnia 2017

Od Ayame CD. Demanii

Spojrzałam na mdlejącą dziewczynę z obojętnością. Ja jeszcze musiałam ją gdzieś zanieść, a ma na sobie brudne ubrania. Cholera. Spojrzałam na konia dziewczyny i podeszłam bliżej. Inni mieszkańcy miasta przyglądali mi się uważnie, co robię z dziewczyną. Wzięłam ją na ręcę i posadziłam na koniu, trzymając ją by nie spadła z niego. Wsiadłam za nią, tak by ona siedziała z przodu i mogłam ją trzymać. Oparłam ją o moją klatkę piersiową, a jedną ręką objęłam ją w tali i pogoniłam rumaka do kłusu. Nie miałam jakoś daleko do domu, lecz tak dawno nie jeździłam konno, że musiałam skorzystać z tej okazji. Jechałam nie za szybkim kłusem, ponieważ nie chciałam by dziewczyna spadła. Może mi się jakoś odwdzięczy za zabranie jej stamtąd. Mogłam ją przecież tak zostawić. Znalazł by ją jakiś zboczeniec czy coś i by było po kłopocie. Muszę przyznać jedno. Konia to ma ślicznego, nawet Raven był nim zainteresowany. Zatrzymałam się obok mojego małego drewnianego domku, który wynajmowałam jak najtaniej się dało. Może i nie był w jakimś świetnym stanie, ale był przytulny. Zsiadłam z konia podtrzymując dziewczynę, po czym zarzuciłam ją sobie na ramię. Jedną ręką sprawnie przywiązałam konia do drewnianej ławki, a potem udałam się do drzwi. Otworzyłam je małym kluczykiem wchodząc do środka. Dziewczynę położyłam na moim łóżku, a ja poszłam wstawić wodę na herbatę i zrobić coś do jedzenia, w razie jakby zaraz się ocknęła. Wstawiłam wodę w garnuszku i obok położyłam dwie szklane szklanki, które kiedyś udało mi się wykraść jednemu z kupców. Wsypałam do nich zieloną herbatę i czekałam aż woda się zagotuje. W tym czasie odgrzałam mój wczorajszy obiad, czyli dziczyznę. Gdy woda była już odpowiednio zagotowania zalałam nią dwie herbaty i nałożyłam na talerz mięso. Aktulanie nie byłam głodna, więc to było tylko dla tej dziewczyny. Równie dobrze mogę to otruć. Znowu bym popatrzyła jak moje kruki rozrywają ciało jakiejś niewiasty. Weszłam do pokoju, spoglądając na łóżko na którym siedziała dziewczyna, trzymając się dłonią z tyłu głowy. Położyłam na niewielkim stoliku rzeczy, które przed chwilą zrobiłam i usiadłam naprzeciwko niej na podłodze.
- Jak się spało, ma niewiasto? - powiedziałam z obojętnym wyrazem twarzy. Dziewczyną zacisnęła usta w wąską kreskę. Najwyraźniej nie spodobał jej się wyraz niewiasto. - Oj no, nie patrz na mnie takim wzrokiem. - dodałam jeszczę, nie chcąc by patrzyła na mnie wzrokiem mordercy.
- Gdzie jestem? Kim ty jesteś? Co tutaj robię? - powiedziała spoglądając kątem oka na przygotowane przezemnie jedzenie. 
- Spokojnie. Jedzenie i herbata jest dla Ciebie, pewnie jesteś głodna. - zmierzyłam ją wzrokiem. Jej ubranie wskazywało na to, iż pewnie jest biedna czy coś. - Wystarczy, że nazwiesz mnie Natsume. Zemdlałaś i ja łaskawie przyniosłam Cię do mnie. - uśmiechnęłam się sztucznie, cały czas obserwując dziewczynę.
- Czyli mogę to zjeść? - wskazała palcem na mięso. Przytaknęłam głową, a dziewczyna sięgnęła po talerz. Położyła go na kolanach i zaczęła je jeść, wcześniej podanym przezemnie widelcem. Wzięłam że stołu jedną z herbat i odwracając wzrok od dziewczyny zaczęłam ją pić. Nie była już bardzo gorąca, była letnia więc doskonale nadawała się do picia. Dziewczyna chwilę potem podała mi talerz i westchnęła. Jak dla mnie było to westchnięcie z zadowolenia ale może się mylę. Podałam jej herbatę, a ta spoglądała na mnie z lekkim podejrzeniem. Nie za bardzo wiedziałam o co jej chodzi, przecież tego nie otrułam ani nic. 
- Nie martw się, nie zatrułam tego. - powiedziałam z irytacją, a ta dopiero po moich słowach napiła się herbaty. 
- Dzięki czy coś. Pewnie gdybyś mnie nie zabrała to ktoś by mnie zgwałcił. - trzymała w rękach szklankę z 1/2 herbaty i patrzyła na mnie z góry. W końcu ona siedziała na łóżku, a ja na ziemi. Posłałam jej nerowowy uśmiech.
- Nie no coś ty, żaden problem. Tylko co tutaj robisz w takich ciuchach? - po raz kolejny zmierzyłam ją wzrokiem, a ta spojrzała na swoje ubrania, po czym wstała i położyła szklankę na stoliku. Odsunęła się trochę ode mnie i wypowiedziała jak dla mnie niezrozumiałe słowa. Po prostu nie usłyszałam ich za dobrze. Już po chwili dziewczyna stała obok mnie w czarnej zbroi. Spojrzałam na nią tym razem z zaciekawieniem.
- Jedno z zaklęć Arcany? - poszerzyłam swój uśmiech. - Już myślałam, że jesteś jakąś biedną dziewczynką która nie ma co jeść. - zakpiłam z niej, sprawdzając jej wytrzymałość na mój charakter. Jakoś trzeba to przecież zrobić. Prychnęła pod nosem i rozejrzała się dookoła. Zatrzymała swój wzrok na drzwiach i skierowała się do nich. Śledziłam każdy jej krok i poczynania. Złapała za kalmkę i chciała je otworzyć, lecz były zamknięte. Wyjęłam z kieszeni klucze i zaczęłam się nimi bawić. Dziewczyną odwróciła się w moją stronę i podeszła do mnie, łamiąc mocno moje ramię. Odtrąciłam jej rękę i wstałam.
- Może mi się przedstawisz? Moje imię znasz. - oczywiście podałam jej swoje fałszywe imię. Nie mam zamiaru podawać jej prawdziwych danych kiedy jej nie ufam.
- Jestem Demanii, a teraz otworzysz mi łaskawie drzwi? - zapytała znowu łapiąc się za głowę i przygryzając dolną wargę.
- Może byś jeszcze odpoczęła? Nie wiem co się wcześniej z tobą działo, ale jesteś blada i nie wyglądasz za dobrze. - powiedziałam stanowczo, patrząc się jej w oczy. Ta prychnęła i usiadła na łóżko, krzyżując ręcę na piersi. Zaczynała mnie już irytować. 

Demanii?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz