- Jak się spało, ma niewiasto? - powiedziałam z obojętnym wyrazem twarzy. Dziewczyną zacisnęła usta w wąską kreskę. Najwyraźniej nie spodobał jej się wyraz niewiasto. - Oj no, nie patrz na mnie takim wzrokiem. - dodałam jeszczę, nie chcąc by patrzyła na mnie wzrokiem mordercy.
- Gdzie jestem? Kim ty jesteś? Co tutaj robię? - powiedziała spoglądając kątem oka na przygotowane przezemnie jedzenie.
- Spokojnie. Jedzenie i herbata jest dla Ciebie, pewnie jesteś głodna. - zmierzyłam ją wzrokiem. Jej ubranie wskazywało na to, iż pewnie jest biedna czy coś. - Wystarczy, że nazwiesz mnie Natsume. Zemdlałaś i ja łaskawie przyniosłam Cię do mnie. - uśmiechnęłam się sztucznie, cały czas obserwując dziewczynę.
- Czyli mogę to zjeść? - wskazała palcem na mięso. Przytaknęłam głową, a dziewczyna sięgnęła po talerz. Położyła go na kolanach i zaczęła je jeść, wcześniej podanym przezemnie widelcem. Wzięłam że stołu jedną z herbat i odwracając wzrok od dziewczyny zaczęłam ją pić. Nie była już bardzo gorąca, była letnia więc doskonale nadawała się do picia. Dziewczyna chwilę potem podała mi talerz i westchnęła. Jak dla mnie było to westchnięcie z zadowolenia ale może się mylę. Podałam jej herbatę, a ta spoglądała na mnie z lekkim podejrzeniem. Nie za bardzo wiedziałam o co jej chodzi, przecież tego nie otrułam ani nic.
- Nie martw się, nie zatrułam tego. - powiedziałam z irytacją, a ta dopiero po moich słowach napiła się herbaty.
- Dzięki czy coś. Pewnie gdybyś mnie nie zabrała to ktoś by mnie zgwałcił. - trzymała w rękach szklankę z 1/2 herbaty i patrzyła na mnie z góry. W końcu ona siedziała na łóżku, a ja na ziemi. Posłałam jej nerowowy uśmiech.
- Nie no coś ty, żaden problem. Tylko co tutaj robisz w takich ciuchach? - po raz kolejny zmierzyłam ją wzrokiem, a ta spojrzała na swoje ubrania, po czym wstała i położyła szklankę na stoliku. Odsunęła się trochę ode mnie i wypowiedziała jak dla mnie niezrozumiałe słowa. Po prostu nie usłyszałam ich za dobrze. Już po chwili dziewczyna stała obok mnie w czarnej zbroi. Spojrzałam na nią tym razem z zaciekawieniem.
- Jedno z zaklęć Arcany? - poszerzyłam swój uśmiech. - Już myślałam, że jesteś jakąś biedną dziewczynką która nie ma co jeść. - zakpiłam z niej, sprawdzając jej wytrzymałość na mój charakter. Jakoś trzeba to przecież zrobić. Prychnęła pod nosem i rozejrzała się dookoła. Zatrzymała swój wzrok na drzwiach i skierowała się do nich. Śledziłam każdy jej krok i poczynania. Złapała za kalmkę i chciała je otworzyć, lecz były zamknięte. Wyjęłam z kieszeni klucze i zaczęłam się nimi bawić. Dziewczyną odwróciła się w moją stronę i podeszła do mnie, łamiąc mocno moje ramię. Odtrąciłam jej rękę i wstałam.
- Może mi się przedstawisz? Moje imię znasz. - oczywiście podałam jej swoje fałszywe imię. Nie mam zamiaru podawać jej prawdziwych danych kiedy jej nie ufam.
- Jestem Demanii, a teraz otworzysz mi łaskawie drzwi? - zapytała znowu łapiąc się za głowę i przygryzając dolną wargę.
- Może byś jeszcze odpoczęła? Nie wiem co się wcześniej z tobą działo, ale jesteś blada i nie wyglądasz za dobrze. - powiedziałam stanowczo, patrząc się jej w oczy. Ta prychnęła i usiadła na łóżko, krzyżując ręcę na piersi. Zaczynała mnie już irytować.
Demanii?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz