- Co podać młoda damo? - spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem. Próbowałam się uśmiechnąć, lecz wyszedł pewnie on dziwacznie. Uśmiechać się do płci przeciwnej. No chyba nie.
- Nie chcę nic. - na te słowa barman się skrzywił i już chciał coś powiedzieć, ale mu przerwałam łapiąc go za koszulke i przyciągając do siebie. - Słuchaj. Potrzebuje jakiegoś zlecenia od kogoś. Dobrze płatne.
- Em... Tamten gościu w rogu. - wskazał na faceta w garniaku. - Wspominał coś, że ma jakieś zlecenia, ale myślałem, że tylko bredzi.
- Dzięki. - wycedziłam przez zęby i puściłam chłopaka. Parę osób przyglądało się moim poczynanią. Wstałam z wysokiego barowego krzesła i skierowałam się do tego gościa. Fajka w ustach i garniak. Wygląda na kogoś ważnego więc może i dużo zapłaci. Usiadłam na krześle które było naprzeciw niego. Zarzuciłam nogę na nogę i oparłam się łokciami o stół, przyglądając mu się. Ten tylko patrzył się na mnie w szoku. Uśmiechnęłam się widząc jego minę i zaśmiałam cicho. Chłopak zgasił papierosa i także oparł się o stół, spoglądając na mnie.
- Czegoś chcesz? Nie wyglądasz mi na prostytutkę. - uśmiechałam się dalej, lecz nie ukrywajmy. Gdybyśmy nie byli w barze, jego flaki już dawno lerzałyby na podłodze, mózg gdzieś na ścianie, a dalej to już nie wspominam. Pewnie moje kochane kruki by się nim zajęły.
- Owszem, chce i dobrze myślisz. Nie jestem prostytutką. - powiedziałam jeszcze milutkim głosikiem, po czym zmieniłam to na bardziej ostry. - Mam nadzieję, że masz jakieś zlecenie. Potrzebuje kasy. - facet uśmiechnął się do mnie szeroko i poprawił garnitur.
- Dobrze trafiłaś. Więc mam dla Ciebie pewne zadanie, jeśli oczywiście je przyjmiesz. Bo wiesz, gram wieczorami w kasynie. - ściszył ton swojego głosu by nikt go nie usłyszał. - I wiesz, jest taki jeden chłopak który zawsze wszystko zgarnia. Myśle, że kantuje. Mogłabyś to sprawdzić i coś z tym zrobić?
- Zależy jaka stawka. - uśmiechnęłam się, licząc na pożądne wynagrodzenie. Wyciągnął w moją stronę dość dużą sakiewkę z monetami.
- Tutaj masz zaliczkę. Jak go załatwisz dostaniesz więcej. - uśmiechnął się, a ja zabrałam sakiewkę z wielkim uśmiechem i uścisnęłam jego dłoń. Odwzajemnił mój gest.
- To powodzenia. - powiedział o odszedł od stołu.
- Dziękuj! - krzyknęłam na odchodzę i zerknęłam na sakiewke która była trochę ciężka. Jakiego mam dzisiaj farta. Jak tu mam czynsz na jakieś trzy miesiące! Wybiegłam jak najszybciej z karczmy. Chciałam schować moje oszczędności bo jednak zaraz bym je pewnie wydała. Dostałam też opis tego chłopaka którego miałam wyszukać i go śledzić. Ustaliłam z tym facetem, że dzisiaj do kasyna pójdę jako jego towarzyszka, a gdy mój cel wyjdzie z kasyna ide za nim. Otworzyłam drzwi od domu już całkiem rozmyślona. Szybko znalazłam się w środku i schowałam sakiewkę do szafki na klucz. Zdjęłam z siebie ciuchy zostając w samej bieliźnie i otworzyłam szafę. Nie przystoi iść w garniturze ani jakiś koszulach. Jedyne co mi zostało do wyboru to sukienka. Wyjęłam pierwszą z szafy. Miałam tylko trzy więc dużego wyboru nie miałam. Pierwsza wyglądała raczej jak na jakieś wieczorne spotkanie z chłopakiem. Dziękuję za kupienie mi ich moim starym znajomym. Druga wyglądała lepiej. Do połowy ud z materiału podobnego do aksamitu. Miała gruby materiał, więc fajnie to wyglądało. Na szczęście była no krótkim rękawie co było dla mnie idealne. Trzecia zaś była na piersi, więc z tej od razu zrezygnowałam. Zostawiłam tylko tą która najbardziej mi pasowała. Musiałam założyć buty na obcasie. Żegnajcie moje stopy. Do kompletu wzięłam czarne szpilki i tego samego koloru dość dużą torebkę. Musiałam spakować buty na zwianę. Pewnie będę już dzisiaj musiała gonić tego dupka na którego mam zlecenie, a w szpilkach daleko nie pobiegnę. Wsadziłam już do torebki buty na zmianę i trochę kasy. Pewnie trzeba będzie się czegoś napić. Zarzuciłam jak na razie na siebie szlafrok i zawiązałam go w pasie. Zawsze chodziłam boso bo jak dla mnie tak było wygodniej. Kruk już dawno usnął na kanapie, a ja siedziałam czytając jakąś książke.
▼▲▼▲
Nawet nie wiedząc kiedy, przeczytałam całą książkę. Miała może ponad 300 stron, a jako iż uwielbiam czytać to dość szybko się z nią uporałam. Zerkając na stary zegar zrozumiałam, że za godzinę mam się stawić w kasynie. Cholera. Założyłam na siebie sukienkę, która mimo wszystko dobrze na mnie leżała. Założyłam obcasy i wzięłam do ręki torebkę. Stanęłam przed niewielkim lustrem poprawiając włosy i malując usta bezbarwnym błyszczykiem. Gdy wyglądałam już dość dobrze wyszłam z domu, zostawiając w nim kruka. Gdybym z nim poszła wyglądałabym zbyt podejrzanie. Zamknęłam dom i skierowałam się w kierunku kasyna. Miałam to niego piechotą jakieś 20 minut, więc przez całą drogę myślałam co zrobić z moim celem. Moje rozmyślania przerwało szturchnięcie w ramię. Odwróciłam się i ujrzałam mężczyznę który dał mi to zlecenie. Uśmiechnęłam się, a on odwzajemnił mój gest. Podał mi rękę, a ja ze zdziwieniem mu ją podałam. Weszliśmy razem do środka. Wiedziałam o moim towarzyszu tylko to, jak ma na imię. Zwie się on Tai i jest troszkę ode mnie starszy. Od razu po wejściu do kasyna trudno mi było złapać powietrze. Za dużo woni alkogolu, dymu papierosowego i najprawdopodobniej dragów. Ciekawe ile tutaj wytrzymam nie mdlejąc. Szłam za rękę z Tai'em do grupki jego znajomych, gdzie siedział chłopak którego mam śledzić. Rozpoznałam to od razu. Potem odetnę sobie tą rękę. Nie wiem czemu to robie, ale sumka za to zlecenie jest niezła. Więc gram milutką i robie wszystko by jakoś udało mi się wyciągnąć te informacje. Tai dosiadł się do grona swoich znajomych, a ja usiadłam blisko niego, opierając się o jego ramię. Wszyscy spojrzeli na mnie z uśmiechem na co go odwzajemniłam.
- No to widzę, że nasz przyjaciel znalazł sobie dziewczynę. - zaśmiał się jeden.
- Raczej prostytutkę. - dodał od siebie czarnowłosy chłopak, czyli Ayax, mój cel.
- Przepraszam bardzo, ale nie jestem prostytutką. - puściłam mu oczko, a ten zjechał wzrokiem na moje piersi.
- Pewnie dlatego, że jesteś płaska. - odpowiedział mi ze spokojem, na co ja zacisnęłam dłoń na dłoni mojego towarzysza.
- Ayax, to kobieta. Trochę szacunku. - odezwali się tamci, a ja prychnęłam z niezadowolenia.
- Dzisiaj nie pozwolę Ci wygrać. - uśmiechnął się Tai i skierował się do stołów. - Idziemy grać chłopaki, a ta ślicznotka będzie nas obserwować. - udałam zawstydzoną i udaliśmy się do jednego ze stołów. Usiedli przy stole, a ja rozdałam karty. Może i umiem grać w karty, lecz nigdy nie interesował mnie jakoś bardzo hazard i rozdałam im tylko raz. Zajęłam miejsce obok Ayax'a, zaglądając mu w karty, czym jakiś bardzo się nie przejął. Nawet ręką na kolanie się nie przejął. No to nieźle...
▼▲▼▲
Zakończyli parę rund, przez co mój szef przegrał. Trochę słabo no ale trudno. Podałam Ayax'owi jego nogrodę, czyli żetony. Uśmiechnął się szczęśliwy i zabrał je do sakiewki. Barman podszedł do nas widząc, że zakończyliśmy grę i poprosił o zamówienie. Wszyscy zamawiali jakieś wino czy piwo, co lekkiego. Ja jednak postawiłam na coś mocnego.
- Whiski. - powiedziałam stanowczo, a barman odszedł. Chłopcy spojrzeli się na mnie zdziwieni. Jakoś trzeba przeżyć jeszcze ten czas gdy tutaj będę. Po chwili otrzymaliśmy nasze zamówienia. Oni sobie tam ze sobą gadali, od czasu do czasu zaczynając też jakiś temat ze mną. Pijłam powoli Whiski. Dali mi jakieś z wysokiej półki. Muszę potem podziękować Tai'owi. Odstawiłam pustą szklankę znudzona. Oni dalej sobie rozmawiali i sprzeczali się o jakieś rzeczy. Wreszcie usłyszałam jak wszyscy się żegnają. Niechętnie cmoknęłam Tai'a w policzek, by zmylić chłopaków i skierowałam się do wyjścia.
- Ja już idę, do zobaczenia kochanie. - uśmiechnęłam się szeroko i zniknęłam za drzwiami. Usłyszałam czyjeś westchnięcie i wwaliłam się w kogoś. Szczerze to zrobiłam to specjalnie. Najpierw jakiś kontakt z ofiarą, a potem atak! Wpadłam w jego ramiona, przez co odruchowo mnie złapał. Spojrzałam na niego słodkimi oczkami nie odsuwając się. Nie wyglądał na jakiegoś starszego ode mnie. Patrzyłam się w jego oczy, przez co nasze spojrzenia się spotkały.
- Przepraszam, dawno nie chodziłam w obcasach i po prostu po tylu godzinach już nie daje rady... - uśmiechnęłam się niewinnie. Trochę go to zmyliło więc lepiej dla mnie.
- Spoko, nic się nie stało. - odsunęłam się lekko od niego, lecz dalej stałam blisko. Otrzepałam lekko sukienkę i poprawiłem ją, bo podwinęła mi się z tyłu.
- Wiem, że dziewczyna nie powinna tak zapraszać, lecz może chcesz wyskoczyć gdzieś? - zaproponowałam. Nie wiem czemu o to zapytałam ale miałam nadzieję, że odmówi.
- Przepraszam ale idę się spotkać z kimś innym. - przytaknęłam lekko głową w geście zrozumienia. Rozeszliśmy się w swoje strony. Zabrałam przy wyjściu mój płaszcz, a raczej pelerynę i zdjęłam te cholerne buty. Miałam już to gdzieś i zaczęłam iść za nim na bosaka. Nie miałam czasu na założenie butów. Szłam w odpowiedniej odległości od niego i zarzuciłam na głowę kaptur. Reszta już poszła gładko. Weszłam za nim do karczmy i zajęłam najmniej widoczne miejsce, czyli te na końcu sali. Nie zamawiałam nic, a tylko oberwowałam Ayax'a. Spotkał się z jakąś dziewczyną. Nic wielkiego, nawet się nie przytulili. Zrezygnowana wróciłam do domu. Nie działo się nic ciekawego, a było już po 1 w nocy. Padałam na twarz. Weszłam do domu i od razu rzuciłam się na łóżko.
▼▲▼▲
Minęły już dwa dni od tej akcji w kasynie. Dzisiaj chciałam jakoś rozprawić się z tym chłopakiem. Chciałam już te pieniążki w moje rączki. Było popłudnie więc jak dla mnie to dość fajna pora. Znowu ubrałam się luźno. Koszula, jeansy, luźne buty i peleryna z kapturem. Zarzuciłam kaptur na moje czarne włosy, a kruk usiadł mi na lewym ramieniu. Wiem gdzie chłopak ma przebywać bo dostałam informacje od Tai'a. Zaskoczę go, przynajmniej mam taką nadzieję. Już dostrzegłam chłopaka chodzącego po mieście. Szybko pójdzie. Podeszłam do jednego z drzew.
- Bakkurūtsu e. - powiedziałam cicho, przybierając formę kruka. Śledzenie go z powietrza będzie o wiele prostsze. Muszę tylko pamiętać o limicie. Chłopak szedł jeszcze dalej, a ja dosłownie latałam parę metrów nad nim. Gdy tylko się zatrzymał podleciałam na drzewo i zmieniłam się znowu w człowieka.
- Hikage no yajirush. - powiedziałam sama do siebie, a w moich dłoniach pojawił się łuk i strzały. Nałożyłam na cięciwę łuku jedną strzałę i czekałam na odpowiedni moment. Naciągnęłam ją kiedy chłopak odwrócił się tyłem. Jednym ruchem puściłam cięciwę, a Chłopak nieoczekiwanie zrobił krok w bok, przez co strzała przeleciała obok jego ramienia. Zszokowana, ponieważ wszystko było wymierzone idealnie, a nie myślałam, że chłopak się odsunie, rzuciłam w bok łuk przez co ten znikł zostawiając za sobą czarną smługe. Czarnowłosy spojrzał w moją stronę, a ja zeskoczyłam z drzewa z zamiarem ucieczki. Najwyraźniej chłopak przewidział mój ruch, bo wystawił mi nogę przez którą się przewróciłam, oraz przez upadek kaptur zsunął mi się z głowy odsłaniając moje krótkie, czarne włosy.
- Ładnie tak? - powiedział tym swoich lekko oschłym głosem. Leżałam dalej z twarzą na ziemi. Pewnie poznał by moją twarz. Zaśmiałam się cicho.
- Kim jesteś? - powiedział przez zęby. Oj, chyba to irytuję. Jednym sprawnym ruchem podniosłam się na równe nogi i się uśmiechnęłam.
-Ayame! A ty jesteś Ayax! - uśmiechnęłam się szerzej. O nie. Powiedziałam swoje prawdziwe imię. Wpakowałam się w niezłe bagno. Zmierzył mnie wzrokiem.
- Czy my się wcześniej nie widzieliśmy? - zapytał i zmrużył lekko powieki.
- W kasynie, nieźle oszukujesz. - spoważniałam. Chłopak lekko prychnął.
- Ja nie oszukuję. Po prostu umiem grać. - spojrzał się na mnie z irytacją wypisaną na twarzy.
- Dobra. Daj mi się zabić. Potrzebuje kasy. - po raz drugi użyłam zaklęcia które przywołuje łuk i odsunęłam się kawałek. - Proszę?
Ayax?
2255 słów. Mój rekord w opowiadaniu ^^
A miało być tylko 800 słów :*
2255 słów. Mój rekord w opowiadaniu ^^
A miało być tylko 800 słów :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz