wtorek, 1 sierpnia 2017

Nowa Postać ~ Ayax Aquila!

|| omnia.adversus@gmail.com || Vee (na chacie) ||
~~~

IMIĘ|: Ayax
PSEUDONIM|: Jego imię jest wystarczająco krótkie i nie trzeba mu zdrobnień, więc jeżeli nie musisz, nawet nie próbuj takowego wymyślać.
NAZWISKO|: Aquila
PŁEĆ|: Mężczyzna. Nie wierzysz? Trudno.
WIEK|: Przeżył już 20 wiosen.
ORIENTACJA SEKSUALNA|: Heteroseksualny
RASA|: Zalicza się do Than'oni, lecz w połowie jest Lalatari.
KLAN|: Jego rodzina jest głównie w dwóch klanach, więc chłopak miał w czym wybierać. Tak się wydawało. Przynależy do Ryuu Kai z powodu swojego wyglądu i zewnętrznego charakteru, ale sercem i duszą jest w klanie Fluuma.
STANOWISKO|: Hrabia
Niewysoki chłopak mierzący zaledwie 177 centymetrów wzrostu, dosięga swoją wagą 67 kilogramów. Nie jest nad wyraz szczupły, lecz za sprawą szybkiego trawienia po prostu tkanka tłuszczowa mu się nie poszerza zbyt szybko. Mimo jego wzrostu, z którego niejedni kpią, Ayax zdążył sensownie wyrzeźbić swoje ciało z bardziej lub mniej widocznymi mięśniami. Nie jest na tym punkcie jakoś szczególnie skupiony, lecz niektóre wydarzenie w życiu zmusiło go do takiego stanu, w którym regularnie będzie o siebie dbał pod względem fizycznym. Niektórzy mogą uznać, że jest wątły, ale nic bardziej mylnego, ponieważ jego sylwetka przypomina odwrócony trójkąt.
Nie przypomina kogoś typowego z jakiegoś klanu. Jest skazany na to przez swoje pochodzenie. W końcu czy ktoś z łona anioła będzie miał rogi po ojcu?
Jego głowę zdobią krótkie, kruczoczarne włosy, świetnie odbijające światło, co sprawia efekt ładnego odblasku. Niesfornie porozrzucane zasłaniają niewielką część twarzy i uszu. Niektórzy ludzie przekonali się, że jego włosy nie należą do najdelikatniejszych, ale to za sprawą błędu, jakiego wykonywali. Dotykali i swego rodzaju głaskali je pod włos, co sprawia, że ostre końcówki włosów kuły ich ręce. Czasami dłonie wyglądały po czymś takim, jakby ktoś poharatał je szponami. Jeśli jednak dotknie się ich od góry, będą niezwykle przyjemne w dotyku, milsze w dotyku od jedwabiu. Pod nimi skrywają się między innymi wyraziste brwi, które nie są typowo krzaczaste. Oczy chłopaka z ułożenie niewiele różnią się od tych typowo ludzkich. Wyróżnia je fakt, że są krwiste, przez co trudno oderwać od nich wzrok. Niżej posiada niewielki nos oraz pełne usta. Całość widnieje na twarzy przypominającej kanciastą literę „U”.
Nienaturalny kolor tęczówek spowodowany jest za sprawą swojego pochodzenia. W żadnym stopniu się go nie wstydzi i z dumą nosi znamię dziedziczone z pokolenia na pokolenie. W jego rodzie niczym zaskakującym jest, że każdy z nich posiada wizerunek orła. Jest on w różnych miejscach i wielkościach, ale łączy je fakt, że orzeł jest stworzony z łusek podchodzących pod bordowy. Wypukłe znamię widnieje u chłopaka nieco pod szyją. Jest średniej wielkości, lecz kawałek skrzydeł można dostrzec nie zaglądając mu pod koszulkę, ponieważ ta część zazwyczaj wystaje mu znad górnej części ubioru.
To na podstawię tego wizerunku stworzony został symbol rodu, który wszczepiany jest w specjalnie szyte ubrania. Czy to na guziczkach, czy to w pasie- w każdej odzieży szytej dla Aquil’ów widnieje chociaż malutki, mało widoczny wizerunek tego samego orła, jakiego mają na swoim ciele. Można powiedzieć, że proste i faktycznie takie jest. Ta część jest rozpoznawalną cechą jego rodu, więc śmiało dodaje ten szczegół w pewnych detalach swojego ubioru. Ayax zazwyczaj ubiera się na czarno, lecz często wybija się kolorem srebra i bieli. Nie ubiera się dresowo, wręcz przeciwnie. Nieraz można go spotkać elegancko ubranego. Tego uroku zazwyczaj dodaje kamizelka, dzięki której nie wygląda na zwyczajnego chłopaka w czarnych spodniach i białą bluzką. Dodatkowo na serdecznym palcu lewej ręki nosi srebrny sygnet, przypominający obrączkę z wygrawerowanym wizerunkiem orła. Podarował mu go dziadek, który z kolei dostał go od swojego ojca- po prostu przenoszony był z pokolenia na pokolenie, więc chłopak ma do niego niemały sentyment.
Często również wyposażony jest w broń rzucaną, takie jak na przykład gwiazdy. Są one jednak dyskretnie schowane pod osłoną jego odzieży tak, by nikt ich nie dostrzegł.


Jeżeli spojrzysz na fotografie sprzed lat z jego wizerunkiem, nie poznasz go. Nosił ze sobą charyzmę i dobrą energię, zarażając najbliższych. Niczym nie przypominał ojca spod rasy Than’oni, a bardziej brano go za Lalatari. Wszystko jednak wyjaśniło się z upływem paru czynników, zmieniających jego charakter do góry nogami.
Możemy zacząć od tego, że ojciec chłopaka zawsze starał się, by ten w przyszłości sobie poradził. Miał surowe kary, nie chodzi tu jednak o zakaz gry na komputerze lub innych, które może śmiało nazwać za ulgowymi. Jedną z nich było to, że dawniej maluch porozumiał się z pewnym ptaszkiem, a gdy przyszedł pokazać go ojcu, ten skręcił mu głowę, by pokazać mu, że nie ma się co przyzwyczajać do innych, bo rozstanie jest jeszcze bardziej bolesne. Teraz Ayax faktycznie podchodzi do ludzi z dystansem, lecz niestety nie wytępił w sobie reguły, że najlepiej zostawić. Robi to na krótsze mety, często bawiąc się czyimiś uczuciami. Nie daj bóg zagnieździ się z kimś w relacji. Wtedy po prostu z niej nie wyjdzie. Może zabić bez najmniejszej skruchy kogoś obcego, ale gdy ten stanie się dla niego kimś bliższym będzie nieco bardziej empatyczny. Dzieje się to za sprawą, że akceptuje niektóre osoby, które właśnie wtedy stają się dla niego głębszą relacją. Owszem, nieraz usłyszy się wtedy obelgę z jego ciętego języka, ale na pewno mniejszą niż te, które rzuca na co dzień. Jest wtedy z reguły, że on może sobie na to pozwolić, ale ktoś z zewnątrz nie. Jeżeli trafi się gorszy dzień można wysłuchać się paru kazań, lecz gdy będzie ten lepszy na jego ustach dostrzeżesz nawet ten ciepły uśmiech, który zazwyczaj jest spowodowany tym, że ktoś go posłuchał bądź zwyczajnie zrobił coś, czego się nie spodziewał. Im dłużej z nim przebywasz, tym on staje się stopniowo milszy. Pod jego skamieniałym serduszkiem istnieje jednak odruch, który nie pozwoli takiej osoby skrzywdzić.
Stara się wieloma rzeczami nie przejmować, co mu nawet wychodzi, a w sprawach jest konkretny. Nauczył się, że zawsze ktoś chce coś w zamian, więc jest na to przygotowany mentalnie. Przestał wierzyć w dobre intencje. Nieraz wkurzający, opryskliwy, a na jego ustach niejednokrotnie da się dostrzec ironiczny uśmieszek. Niektórzy sądzą, że nie ma uczuć. Być może jest w tym trochę prawdy. Można go nazwać tyranem, ponieważ jest w większości przypadków bezwzględny i okrutny. Często również narzuca innym swoją wolę, a gdy ktoś jej odmówi, na pewno będzie u niego na czarnej liście. Oczywiście nie będzie bez powodów rzucał na lewo i prawo obelgami, ale jeśli ktoś zacznie bądź go bardzo zirytuje, zrobi to bez mrugnięcia okiem. Inna sprawa, gdy jest z kimś z wyższej bądź tej samej rangi, przy nich zachowuje swój temperament na wodzy. Często jest mściwy. Mówią, że zemsta nic nie daje, ale nic bardziej mylnego… Daje ogromną satysfakcję. Nie toleruje oszustwa w jego stronę, lecz on sam będzie cwaniakiem, obchodząc pewien temat tak, by nie było to kłamstwem, ale też prawdą. Druga opcja to ogólne kłamstwa i kręcenie. Hipokryzja? Być może. Zazwyczaj nie mówi dużo o sobie, zwłaszcza obcym, a ci, którzy myślą, że go znają, są w błędzie. On sam siebie nie poznaje.
KREWNI|:
  • Montgomery Darec Aquila – ojciec, Than'oni. Nigdy nie był nad wyraz troskliwy, lecz nauczył małego Ayax’a tego, co w przyszłości miało mu pomóc. Rozwiódł się z Thalią po pięciu latach od przyjścia na świat owocu ich miłości. Wprawdzie żyje, lecz odszedł do innego państwa ze swoją drugą kobietą i nie widział go od tamtego zdarzenia.
  • Thalia Apollina Merita-Aquila – matka, jedna z Lalatari. Zawsze była troskliwa dla swojego jedynego dziecka, lecz była również po uszy zakochana w Montgomerym. Po rozwódce popadła w skrajne stany depresyjne, co doprowadziło do jej samobójstwa.
  • (?) – przyrodnia młodsza siostra, o której istnieniu dowiedział się stosunkowo niedawno od matki, zanim ta jeszcze odebrała sobie życie. Okazało się, że skrywał córkę, a sam Ayax niewiele o niej wie. Chociażby imię.
  • Bernard Masomi Aquila – dziadek spod rasy Than’oni, z którym chłopaczyna był niezwykle związany. To on pomógł mu oswoić pierwszego orła. Swoją drogą świetnie się z nimi dogadywał, czym zawsze imponował wnukowi. Dawał Ayax’owi lekcje i rady, które niekoniecznie Montgomery przewidział. To on również pomógł mu wstać na nogi po śmierci matki, lecz niedługo potem sam kopnął w kalendarz. Został otruty, przez co w chłopaku zaiskrzyła żądza zemsty.
  • Marina Ranoo-Aquila – babcia, również Dziecko Piekła. Co prawda była niezwykle surowa i nieraz zrzędliwa, ale trzymała się u boku męża. Po jego odejściu stała się jeszcze bardziej nie do wytrzymania, uważając, że wszystko się jej należy.
  • Dajal San Merita – dziadek od strony matki, Lalatari. Wiedzie szczęśliwe życie wraz z żoną, mieszkając gdzieś na odludziu. Ma sporo lat na karku, jako że Thalia była jego szóstą córką, a w tym ostatnią. Zawsze świecili przykładem, lecz był on tak przesłodzony, że Ayax czuje pewną niechęć, gdy ma do nich pójść.
  • Nakija Mija-Merita – babcia, Lalatari, która wraz z mężem mieszka na w spokojnym, błogim miejscu, które lubi nazywać Polami Elizejskimi. Ma sporo wnuków, a Ayax nie jest jednym z tych, z którymi ma wzorowe relacje.
  • Troy Kanama – jedyny brat cioteczny, z którym Ayax złapał wspólny język. Jest o rok młodszy, ale chłopak utrzymuje z nim kontakt mimo tego, że jest Lalatari i nie zachowuje się zawsze jak altruista kochający przyrodę i wszystkie istoty w tej krainie. Czasami jednak takie coś się w nim uruchomi, na co Aquila reaguje zażenowaniem.
  • Sarsa Dabala-Kanama – matka Troya, ciocia. Nigdy nie miał dobrych relacji z rodziną, lecz śmierć Thalii sprawiła, że dwójka się poznała nieco bliżej i tak poznała go ze swoim synem. Jest to jedyna ciocia, z którą ma kontakt i którą zna więcej niż z imienia.
  • Marco Tarati Dabala – wuj, dziecko Mariny ze wcześniejszego związku. Paradoks, że przyrodni brat ojca Ayax’a ma z nim lepszy kontakt niż on sam. Czasami pomaga „młodzikowi” za sprawą swoich „kontaktów”, lecz ciągle oczekuje od niego w zamian, że poleci jego osobę królowi, ponieważ pragnie mieć smoka. Chłopaka to niezwykle irytuje, uważa go bowiem za prostaka, który próbuje za wszelką szansę zaistnieć. Z tego powodu nie zapowiada się, by jego chęć została spełniona.
INNE ZWIĄZKI|:
  • Lloyd Namakane – jeden z Than’oni, należących do klanu ognia. Jest swego rodzaju najbliższą osobą Ayax’a, ponieważ znają się od dzieciaka. Mówi się, że przyjaciele są jak rodzina, którą możesz sobie dobrać, ale Lloyd mimo tego pewnie zaliczałby się do rodziny. Nie da się ukryć, że nieraz są między nimi sprzeczki, ale pomimo różnych niedogodności wciąż utrzymują ze sobą kontakt.
W ZWIĄZKU Z|: Pomimo przelotnych związków z nikim nie związał się na stałe.
NAZWA ARCANY|: Pavasani (z syngalskiego ‘czasoprzestrzeń’)
RODZAJ ARCANY|: Gamma
OPIS ARCANY|: Pavasani jest odpowiedzialna za czasoprzestrzeń, może w nią ingerować. Z kolei ów czasoprzestrzeń to nic innego niż trzy przestrzenne współrzędne, które odpowiedzialne są za położenie obiektu (w tym istoty żywej) oraz jedna, fizyczna, którą jest nic innego jak czas. Połączenie ich skutkuje miejscem i czasem, w której dana rzecz bądź zwierzę się znajdują. Większość nie działa defensywnie, zwykle pomagają tylko, by przewidzieć czyjś ruch bądź ułatwić sobie codzienne życie. Warto dodać, że Aquila nie chwali się swoją Arcaną i niechętnie o niej opowie. Jeżeli jednak ktoś spyta, on odpowie, lecz zaklęcia pozostawi w tajemnicy.
ZAKLĘCIA ARCANY|:
  • Res [z łaciny ‘zdarzenie’] – to krótkie, zwięzłe zaklęcie zwane również punktochwilą, umożliwia chłopakowi zmiany pewnemu punktowi trzech przestrzennych współrzędnych, ale również czwartego wymiaru fizycznego, czyli czasu. W prostszym języku to nic innego jak przeniesienie pewnego obiektu (również ludzi), teleportacja. Zaklęcie jest wziąć szlifowane i Ayax ma nadzieję, że w przyszłości będzie mógł robić to na większą skalę, która obecnie wynosi 200 metrów.
  • Lente [z łaciny ‘powoli’] – ów zaklęcie również nie jest długie i mało chwytliwe, co oczywiście sprzyja jego właścicielowi. Po wypowiedzeniu tego melodyjnego słówka Ayax sprawia, że czasoprzestrzeń przyspiesza. Oznacza to, że chłopakowi czas mija szybciej, w zależności od potrzeb do czasu aż nie wypowie przeciwieństwa tego zaklęcia jakim jest „cito”. Mimo że chłopakowi czas mija szybciej i wszyscy przyspieszają, nikt z zewnątrz tego nie odczuwa.
  • Cito [z łaciny „szybko”] – przeciwieństwo poprzedniej magicznej umiejętności Aquila. Po wypowiedzeniu tego słówka czasoprzestrzeń zwalnia według upodobań właściciela, lecz inni go nie odczuwają. Do normalnego trybu czasowego skłania zaklęcie „Lente”, które wyrównuje jego odczucia czasoprzestrzeni z innych.
  • Deinceps motus [z łaciny ‘ruch do przodu’] – jeden z najsilniejszych zaklęć chłopaka, którego wykorzystanie jest na porządku dziennym. Po wypowiedzeniu tych słów w pewnej rzeczy odbijającej obraz chłopak dostrzega to, co się stanie w najbliższych sekundach. Najczęściej używa tego na swoich shurikenach, które odbijają to, co jest za nim lub przed, lecz nie pogardzi również użycia tego na czyjś oczach bądź oknie. Można powiedzieć, że to takie lustro, lecz z czymś, co się stanie za określony czas, przez co chłopak może przygotować się na reakcję. Działa to na tej podstawie, że Ayax może zobaczyć, gdzie określone współrzędne przestrzenne będą w określonym czasie, czyli czwartym wymiarze.
  • Taru [z syngalskeigo ‘gwiazda’] – jedyny typowo fizyczny ruch chłopaka. Po wypowiedzeniu tego słowa w jego dłoni zakrzywia się czasoprzestrzeń, a w jego miejscu pojawia się shuriken, który po wyrzuceniu i zderzeniu z obiektem zakrzywi jeden z jej wymiarów, jakim jest głębokość. Oznacza to, że oprócz ran zadanych tym ostrzem, ciało w tym miejscu nienaturalnie się wykrzywia do czasu aż sam chłopak tej czasoprzestrzeni nie wyprostuje.
DODATKOWE UMIEJĘTNOŚCI|: Jeżeli ktoś kiedyś powie, że chłopak nie ma dobrego cela, nie ma pojęcia o czym mówi. Od dziecka trenował rzucanie ostrzami i najbardziej do gustu przypadły mu shurikeny, które nosi prawie wszędzie. Co prawda może je wytwarzać swoją Arcaną, ale zaklęcie jest bardziej wymagające, więc po prostu stawia na swoją zdolność. Jeżeli ma dobrą celność to nie ogranicza się tylko do broni białej, swoją drogą bardzo dobrze się posługuje się łukiem i kuszetą. Co za tym wszystkim idzie- ma zdolności manualne, więc może pochwalić się różnymi szkicami czy rysunkami, lecz i innymi rzeczami, w których trzeba okiełznać drżącą rękę. Nie należy do maratończyków, ale niezależnie od tego nie biega jakoś wolniutko. W połączeniu z jego zwinnością i refleksem bardzo łatwo wykonuje uniki, których się nie obawia. W walce wręcz również może popisać się różnymi chwytami. Umie grać na pianinie, lecz nie uważa swojego głosu za wybitny, by go wykorzystywać. Warto również dodać, że ma genialną równowagę i potrafi dosiąść konia. Nie gotuje jakoś wyśmienicie, lecz zaspokaja go to, co sam sobie robi. Szybko nabiera umiejętności, mimo że te z Arcany pojawiały się stopniowo i powolnie.
TOWARZYSZ|: Vultur, orzeł, którego Ayax oswajał od pisklaka. Nauczył go posłuszeństwa oraz oddania, a jako że był jednym z tych wybitniejszych osobników, umie wykonywać podstawowe polecenia zadawane przez chłopaka i jego zmarłego dziadka, nikogo innego się nie posłucha. Na balkonie ma swój specjalny stojak i nieważne, gdzie odleci, zniknie na dzień, parę dni. Zawsze wróci. Orzeł jest spokojny i opanowany. Opiekuje się nim, ponieważ jego właściciel, Bernard, już zażegnał się z tym światem.
SŁABE STRONY|:
  • Mimo że urodził się w jedną z najbardziej srogich zim dawnych lat, nie jest odporny na zimno. Owszem, lubi czasem poczuć chłodny wiatr we włosach lub wznieść się wysoko w górach. Gdyby pewnie nie pochodzenie, lubiłby te uczucie, ale skazany jest na jego zawiść, co skutkuje często lekkim roztopieniem najbliższego zimnego źródła bądź roztopienie go, jeśli nie jest na dużą skalę i zrobienie z niego wody. Dobrze chociaż, że jako mieszaniec nie odczuwa tego aż tak konkretnie jak stuprocentowy Than'oni.
  • Jako Gamma nie cieszy się dużą wytrzymałością. Na szczęście jego Arcana pomaga mu w uniknięciu jakichkolwiek ataków. Nikt nie jest jednak mocarny. Jak wiemy, zabiera to nieco energii, i mimo że chłopak powoli oswaja się z tym uczuciem, nadal jest na niego mocno podatny.
  • Organizm Ayax’a jest również podatny na różnego typu choroby bądź przeziębienia. Oj, gorzej, gdy wypije trochę za dużo alkoholu (to warto dodać, że nigdy nie upija się do nieprzytomności). Wtedy to już w ogóle kac ponad wszystko.
  • Ciężko znosi wszelkiego rodzaju niepowodzenia. Wprawdzie wie, że to doświadczenie i tak dalej, ale i tak sprawia to w nim zawód na własnej osobie. Niekoniecznie chęć poprawy, bo dopiero z czasem sobie uświadamia. Lubi wygrywać, po prostu.
  • Najbardziej jednak przeżywa, gdy ktoś, na kim mu zależało odejdzie. Już w swoim życiu miał parę takich nieprzyjemnych przypadków i zebranie mu się do kupy zajmowało sporo czasu. Po każdym takim razie zapomina pewnego kawałka układanki, stając się nieco inny.
ZAINTERESOWANIA|: Przede wszystkim chłopak interesuje się przeszłością swojego rodu i ogólnym życiem królestwa i ogólnopolitycznym. Po śmierci matki wiedział, że jest w pewnym sensie osierocony, więc zaczął o siebie dbać fizycznie, co stało się później jego zainteresowaniem. Czasami pójdzie na jakieś odludzie, by poćwiczyć swoją kondycję i podszkolić swoje zaklęcia. Interesuje się wieloma błahostkami. Jedną z nich są między innymi zwierzęta, a przede wszystkim anatomia ptaka. Mimo swojej odpychającej nazwy jest naprawdę ciekawa. Interesuje się nie tylko taką anatomią, ponieważ biologia nie jest mu obca. Jest po prostu przydatna, nawet, żeby dopełnić czegoś na kimś. Oprócz tego ma zamiłowanie do muzyki i sztuki. W zupełności je szanuje, a ten, kto jej nie docenia powinien się zastanowić nad sobą. Dodatkowo intryguje go życie na dole i dałby wiele, by zejść tam oraz poczuć na sobie wzrok tych normalnych.
DODATKOWE INFORMACJE|:
  • Jak już można było się domyślić po formularzu, ród Aquila, do którego należy za swój symbol ma orła.
Podczas pełni 12 stycznia okna omal nie powyrywały się z zawiasów, wskutek burzy śnieżnej rozpętanej w ów krainie. Właśnie tego dnia na świat przyszedł kolejny Aquila, Ayax Aquila, który mimo swojego wczesnego istnienia od razu po narodzinach otworzył szeroko swoje piekielne oczy, wprawiając przy tym matkę w stan szczęścia, lecz zarazem niepokoju, a przede wszystkich bezpieczeństwa i ciepła, które to dziecię bez skazy nosiło.
Nazajutrz wszyscy dziadkowie i najbliższa rodzina zebrała się wokół malucha. Ten przerażony patrzył na tłum gapiów, których i tak później niewinnie pozapomina. Bez strachu, bez uczuć. Po prostu patrzył, przechodząc z rąk do rąk. W pewnym momencie poczuł ciepło, przeszywające jego niewielkie ciało, gwałtownie otwierając oczy ze zdziwienia. Takie uczucie towarzyszyło mu tylko przy matce. Bernard spojrzał na niego troskliwie, wtulając jego jedwabną skórę w swoją klatkę piersiową.
Mimo że miał normalne dzieciństwo w pałacu u boku kochającej matki i wymagającego ojca, kochał jeździć do swojego dziadka. Tuż po urodzeniu czuł do niego coś wyjątkowego, czego nie można było opisać słowami, i mimo że beztrosko sobie o całym zajściu zapomniał, wciąż czuł, że między nimi jest wyjątkowa więź. Marina i Bernard wprawdzie początkowo mieszkali w zamku, przez co często spotykali się z wnukiem, póż postanowili na stare lata przenieść się na obrzeża, gdzie będą mogli spokojnie wyzionąć ducha. Przy okazji Masomi założył ptaszarnię, gdzie zbierał głównie orły, lecz pojedyncze sztuki innych gatunków również były na porządku dziennym. Jeden z nich został specjalnie wyszkolony. Wyszkolony przez Ayax’a wraz z jego dziadkiem, który uczył go, jak oswajać dzikie zwierzę. To był jedyny taki posłuszny, oddany ptak, który bez problemów słuchał poleceń chłopaka.
Kiedy mały spędzał czas z dziadkiem, bawiąc się w najlepsze, w domu zaczynało się psuć. Dzieciak nie dostrzegał tego, dopóki ojciec wprost nie powiedział do matki, której łzy strumieniami lały się po policzkach: „Odchodzę, nie szukajcie mnie”. Już nigdy więcej nie wrócił, przynajmniej do niego. To był pierwszy cios, który zmienił psychikę małego. Niby nic nie rozumiał, ale utrata ojca po pięciu latach wspólnego życia ot tak robi swoje. Z matką nie było lepiej, popadła w depresję i mimo specjalnych zaleceń lekarskich nic nie pomagało. Byli bezradni. Chłopak próbował jej pomóc, wspierać, niechętnie słuchając żalów matki o tym, że założył sobie nową rodzinę, że ma inne dziecko z tamtą lafiryndą. Trudno było tego słuchać, Thalia go naprawdę kochała, całym sercem. Zmusiło ją to do ostatecznego kroku.
Pewnego chmurnego dnia Ayax wyszedł do apteki po leki z recepty. Gdy wrócił, cała zawartość runęła na podłogę, wysypując tabletki w stronę wanny. Kobieta ubrana była w ślubną suknię, którą miała na ceremonii małżeńskiej wraz z Montgomerym. Zdobiła ją wielka plama krwi, sącząca się wciąż z jej zgrabnych nadgarstków. Tego dnia Thalia odeszła, a kolejne wydarzenie zasiadło na psychice młodzieńca.
Podnieść się po matki pomógł mu ojciec tego, który w wieku pięciu lat go zostawił. Benedict Masomi Aquila był podporą, która sprawiała, że mimo tych nieszczęśliwych zbiegów okoliczności, czuł się trochę lepiej. W końcu tylko on mu został, z racji że reszta rodziny niezbyt się nim interesuje.
Po odbyciu pogrzebu Ayax spotkał siostrę Talii, Sarsę. Nikogo od strony matki nie znał zbyt dobrze, a widać było, że kobieta to również mocno przeżywała. Zaprosiła go do siebie i tak złapali kontakt mimo swojej różnicy wieku. Z czasem zapoznała go ze swoim synem, o rok młodszym od Ayax’a, z którym chłopak znalazł wspólny język. Można by powiedzieć, że powoli wszystko wychodziło na prostą. Trwało to aż dwa lata, ale jednak chłopak dawał sobie radę. Ukończył pełnoletność, więc również został hrabią, co sprawiło, że zaczął dbać o siebie fizycznie i umysłowo.
Pewnego razu otrzymał telefon od Mariny, więc oczywiście odebrał. Chwilę później był już pod jej domem. Bernard Masomi Aquila odszedł. Jak się później okazało, za sprawą trucizny, którą ktoś mu podał. W chłopaku narodziła się wtedy żądza zemsty, odpokutowania i po dziś dzień poszukuje winnego całemu zajściu. Nie cofnie się przed niczym, by odpowiedział za krzywdę, jaką mu wyrządzono. W spadku po dziadku otrzymał między innymi ich ptaka, ale za jaką cenę… Trzeci cios zadany.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz