poniedziałek, 11 września 2017

Od Shanayi - Do Ingi

When you think no one is watching
I'm watching only you
When you feel no one listening
I hear through the noise to hear you
If you're looking for the demons
To play while with your own

   I wtedy ni z gruszki ni z pietruszki moje myśli rozwiały się bezpowrotnie w każdą stronę, pozwalając mi skupić uwagę na osobie, która zburzyła mój spokój. Zrzuciłam nogę z biurka i przeniosłam się do prostej pozycji, nachylając się nad blatem. Moje wrzosowe spojrzenie nie kryło ani cienia irytacji; wwiercało się mocno w sylwetkę osoby wychylającej się zza drzwi ulokowanych dokładnie na przeciw biurka ze stosami papierów.
   – Co do chuja, nie widzisz, że przeszkadzasz?
   – Ale... – Przełknął ślinę tak głośno, że usłyszałam to będąc dosyć daleko. – To ważne. Prawdopodobnie ścigamy tę złodziejkę, o której ostatnio się huczy.
   – To na co czekacie? – Podniosłam brew do góry. Byłam pod wrażeniem ilorazu ich głupoty, której w przeciwieństwie do zorganizowania nie mogłam kontrolować.
   – No bo... nie możemy jej pojmać. Pokonuje naszych żołnierzy...
   – Zwykła amatorka rucha was jak chce? – Wstałam z krzesła, prychając pod nosem kpiąco i postępując kolejne kilka kroków zbliżających mnie do drzwi. – Wstydzilibyście się tego co nosicie w spodniach. O ile cokolwiek z tego zostało, w co wątpię. W końcu na drzewach zamiast listów gończych powiesimy "poszukiwane jaja żołnierzy, są mniej więcej wielkości chomiczych bobków". – Minęłam mężczyznę w progu i nawet nie musiałam się odwracać, by czuć jak ślad moich kroków został zdeptany przez jego podeszwę. Chodził za mną jak cień, dopóki nie skróciłam sobie drogi i nie wyskoczyłam przez okno parteru. Ugięłam nogi na spotkanie z gruntem, a mój zmysł słuchu natychmiast podrażniły podniesione głosy kolejnych oddziałów. Najśmieszniejsze pozostawało jednak to, co siły powietrzne mają wspólnego z gonieniem za złodziejami na lądzie. Czyżby policja się zmęczyła? Z głębokim westchnieniem ruszyłam w bieg, z klatką piersiową opadającą mi w nieco przyspieszonych oddechach. Byłam jak w głębokim transie, kiedy przypięta do mojego paska krótkofalówka zabrzmiała. Ujęłam ją, czując na dłoni nieprzyjemne mrowienie i wsłuchałam się w mało wyraźny szum, który wskazywał mi na zakłócony zasięg. Drżący głos zupełnie pozbawiony opanowania opisał mi dokładnie złodziejkę, rzekomo wtapiającą się w tłum, by uniknąć kary. Szkoda tylko, że nie na mojej warcie.
   Moje kroki zatrzymały się pod stopami miasta. Zgiełk, którego tak nienawidziłam, ponownie przeniknął do moich uszu, uderzając w bębenki niczym falą uderzeniową. Spośród najróżniejszych hałasów najbardziej nienawidziłam miejskiego rumoru i mimo że moja praca nakazywała mi uczestniczyć w różnych paradach, to każdy kto mnie dobrze zna, wie, że to moja najgorsza zmora. Nigdy nie ukrywałam tego, że denerwuje mnie współpraca z istotą chociaż o odrobinę mniejszym ilorazie inteligencji ode mnie. Praca jednak była motywacją, która potrafiła przegnać każdą myśl utrudniającą mi codzienne funkcjonowanie, i przez parę pięknych lat nic nie mogło naruszyć jej uświęcającego działania. Nawet wkurwiające osobniki ras, z którymi przychodziło mi się skonfrontować. Postawiłam kolejny krok naprzód, zrzucając wszystkie nadwątlające wątki w głęboką przepaść mojego umysłu i poświęcając całą dotychczasową uwagę, by przyjrzeć się każdej osobie. Do mojej głowy powrócił cały opis poszukiwanej; fioletowe jak fiołki oczy, czarne, krótkie włosy przypominające na myśl ubarwienie kruka. Do tego akcentujący elegancję płaszcz. Nie sposób ją było podrobić i nie sposób ją zgubić, a w moim interesie siedziało jeszcze bezpieczne pochwycenie jej, bo gdybym czekała na grupę tych amatorów, zdążyłabym obiec wszystkie wyspy po dziesięć razy.
   Pomimo że ciężko było mi się nie wyróżniać w tłumie, zachowywałam się dokładnie tak, jakbym wyszła ze swojej siedziby tylko po to, żeby kupić coś do jedzenia i pooglądać rynek. A każdy kto mnie zna, wie, że nigdy tak nie robię. Jedzenie zawsze mam na wyciągnięcie ręki i za marnotrawstwo czasu uważam wcielanie się w uliczny tłum. Ale teraz, gdy miałam zadanie do wykonania, myśli o nim przyćmiły każdy ciemny szczegół mojego życia, który właśnie został złamany. A poszukiwania pochłonęły mi tyle czasu, że pokusiłam się o stwierdzenie, że ktoś wprowadził mnie w oczywisty błąd. Że jest jakiś detal, którego ważności nie uznałam na tyle, by stał się on istotny, a w rzeczywistości i sensie misji taki był. I wtedy w okamgnieniu poczułam się jakby ktoś wylał na mnie wiadro cementu. Moje kończyny zesztywniały, a oczy utknęły w plecach tej kobiety, którą swoim podobieństwem do poszukiwanej spiorunowała mój umysł. Nie musiałam się nawet zastanawiać: nie chcąc tracić więcej czasu, ruszyłam za nią, gdy jej sylwetka odsłoniła mi stragan i ruszyła w przeciwną stronę. Z kamiennym wyrazem twarzy mijałam przechodniów, ocierając się o ich ramiona i nawet nie zwracając uwagi na to, że wypchnęłam połowę osób poza krąg mojej prywatności, w której czuję się swobodnie. Gdy ciemność budynków zaczynała pochłaniać uliczki, w których postępowałam za nieznajomą, w końcu przyspieszyłam kroku i gdy nie czułam niczyjej obecności, szarpnięciem za ramie postawiłam ją pod ścianą. Pisnęła jednorazowo, badając mnie nieodgadnionym spojrzeniem.
   – Zgodnie z artykułem bla bla bla, zostaje pani zatrzymana pod zarzutem kradzieży. Nie ma co się tłumaczyć, bo ja i tak nie jestem od słuchania, więc ułatwisz sobie i mnie, gdy będziesz cicho. – Z niewiarygodnym spokojem obróciłam ją plecami, nie dopuszczając do siebie zaledwie cienia wątpliwości świadczącego o tym, że służby mogły wprowadzić mnie w błąd. Szczerze lałam na to.
   – Ale co... – Usłyszałam, jak jej głos drży w wyrazie niezrozumienia. Nie dałam jej skończyć, urywając jej wypowiedź jak nożem uciął.
   – Każdy tak mówi, a i tak kończy się tak samo. A twoja rodzina? Pewnie nie masz dzieci, więc jeszcze łatwiej jest mi cię schwytać.
   – Ale mogę mieć! – Szarpnęła się bez efektu, gdy brzęczące, zimne kajdanki objęły ściśle jej nadgarstki. Potem pokręciła głową, jakby zupełnie nie wiedziała o czym mówi i spowodowało to, że w moich nerwach zamrowiło niezrozumienie.

Inga? Wiesz co pisać xd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz