Czasem swoboda ruchu i wolność wydawały mi się wręcz abstrakcyjne. Nie wiem, czy rozumiecie, o co mi chodzi. W domu Erestre’a (ojcem, to go nawet ni nazwę) ustaloną miałyśny każdą wolną chwilę, łącznie z chodzeniem do toalety. Jeśli cokolwiek wymknęło się poza jego plan, wpadał w szał. Co prawda, mieszkając u rodziny mojej przyrodniej siostry, Saury, odzwyczaiłam się od tego niemalże zupełnie, jednak czasami i tak łapały mnie te chwile, podczas których rozmyślałam o przeszłości. Nawet teraz, gdy był to zwykły spacer.
No, prawie zwykły.
Od najzwyklejszego wtorkowego południa odróżniał go jednak prosty fakt: byłam tutaj, jako Zelda, nie zaś, jako Karo. Mój cel poruszał się powoli przede mną, ciągnąc za sobą długi, lazurowy płaszcz. No, dobra, byłam tutaj jako prawie Zelda. Fakt był taki, że roboty aktualnie nie miałam, acz od czasu do czasu lubiłam sobie postalkować niewinnych, niczego nie spodziewających się ludzi, burząc ich mury prywatności, którymi co po niektórzy tak szczelnie się ogradzają. Brzmi to jak zupełna hipokryzja z mojej strony i w istoci, właśnie tym jest. Kobieta, za którą podążałam, nie była jednak tak przypadkowa, jak można by pomyśleć. Niejednokroć widziałam ją, jak delikatnie muskała wierzbę w parku, mrucząc coś do niej. Zawsze tę samą. Zaczęło mnie to w końcu zastanawiać, postanowiłam więc przejść się za kobietą. Tym o to sposobem kroczyłam właśnie, trzydzieści tro hę ponad kroków za celem. Zupełnie na odryciu, co? Sęk w tym, że gdybym zaczęła teraz chować się po kątach, nie umknęło by to przechodniom, poza tym, moje poroże całkiem się odznacza, więc po co się męczyć. Sierra niejednokrotnie mówiła mi, że najważniejszym jest wmieszanie się w tłum, co właśnie robiłam. Kobieta przez całą drogę nie obróciła się ani razu. Jeśli jej arcana nie widzi wstecz nie ma szansy, żeby zauważyła, że ktoś za nią podąża. A nawet jeśli, nie widziałam, aby szczególnie się tym przejęła. Podróż trwała już dobre czterdzieści minut i szczerze powiedziawszy, zaczynałam się nudzić? Gdzie się wybieramy? Na koniec świata?
Z doświadczenia wiedziałam jednak, że bywają dłuższe podróże, nic więc nie mówiłam. Nagle kobieta poderwała się, jakby coś sobie uświadomiła, a następnie przyśpieszyła. Nie zamierzając jej zgubić, również nadgoniłam kroku, w oddali zauważając lecący autobus. Na oko trochę wyższa ode mnie dziewczyna wcisnęła się na ostatnie wolne miejsce, babuszka jednak była uparta. Szarpnęła nieznajomą za ramię i wyrzuciła ją z autobusu, zajmując jej miejsce, podczas gdy drzwi już się zamknęły.
Co jak co, ma baba wigor.
~ Ale kultury w ogóle! — żachnęła się Molly. Uśmiechnęłam się jedynie, na ten komentarz. Molly Erestre, obrończyni utrapionych, oraz tych, co na kolejny przystanek muszą dotransportować się sami!
~ No bardzo śmieszne, Karo — syknęła poirytowana.
— Zajebiście — mruknęła wyrzucona z autobusu dziewczyna. Uśmiechnęłam się, słysząc zezłoszczony głos. Witamy w smutnym świecie, w którym starsze panie nie tylko Cię podsiądą, ale i wyrzucą za drzwi.
— Ktoś tu ma gorszy dzień? — zapytałam, zadowolona z tego, że mogę komuś do gryźć po straceniu z oczu mojego obiektu stalkingu.
— Nie, ten jest po prostu genialny — odparła ironicznie, odwracając się w moim kierunku. Przewyższała mnie o czoło, a jej podwójne oczy wpatrywały się we mnie, jakby niemo pytały "czego Ty w ogóle chcesz?". Za jej plecami roztaczały się wielkkie, kruczoczarne skrzydła, dające na myśl osobników Lalatari. Jako jednak, że mieszkałam z przedstawicielkami wielu ras, chociaż zawsze zmieszanymi z Valaharem, widziałam w niej również coś z Than'oni. Czyżby mieszanka?
— Szukasz czegoś? — burknęła w końcu, po chwili ciszy. Średnio przystawała mi rozmowa z nią, aczkolwiek nie miałam w tej chwili niczego innego do roboty. Najwyżej paplnę o dwa słowa za dużo, to i tak obca osoba.
— Ależ skąd, chciałam Ci jedynie pogratulować, dałaś się wyrolować kobiecie po osiemdziesiątce — odparłam, podśmiewując się w duchu. Lubiłam zachodzić komuś za skórę.
— Znasz ją? — warknęła.
— Tylko z widzenia. — Wzruszyłam ramionami. Już po krótkiej chwili przestało mi się podobać, że wdałam się z nią w rozmowę.
<Athena? Wybacz, że tak trefnie ;w;>
poniedziałek, 4 września 2017
Od Karo cd Atheny
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz